Życie w życiu...
"Nikt Ci nie powie jak masz żyć, bo nikt za Ciebie nie umrze..."
Wielu ludzi uważa, że pisanie o sobie to głupota, bo całe nasze życie nie ma sensu, poniekąd jestem jedną z nich, ale niech będzie i pokrótce opiszę jak to z tym moim życiem jest.
Urodziłam się 9 kwietnia 1990 roku w Białymstoku, w poniedziałek. Wielu uważa, że przez to mam ciężkie życie, bo poniedziałek to początek tygodnia, bo trzeba iść do pracy, szkoły i takie tam. ok, zgadzam się bo jestem pesymistką, ale zawsze myślę pozytywnie ;) Od urodzenia mieszkam w małej miejscowości Kotłówka, niedaleko granicy z Białorusią, co czasami jest bardzo przydatne w życiu :D
Dzieciństwa, jak chyba większość z nas do około 4 roku życia nie pamiętam, pewnie bawiłam się z rówieśnikami i uprzykrzałam życie rodzicom, co zresztą robię do dziś. Od 5 roku życia zaczęłam uczęszczać do przedszkola o Łosinki, było to fajne przeżycie ponieważ wtedy zaczęła się moja przygoda z muzyką, która trwa do dziś. Śpiewać lubiłam od dziecka, zresztą, jak prawie cała moja rodzina, więc jak to się mówi, mam to w genach ;) Dopóki nie urodził się mój synek, uważałam to za najlepszą rzecz, jak mi się przydarzyła w życiu, ale po kolei...
Wróćmy na chwilę do pamiętnego 1995 roku, kiedy w Szkole Podstawowej w Łosince wyłoniła się grupa pod nazwą LISICZKI, w której śpiewało na początku 12 dziewczynek i jeden chłopiec. Jej opiekunką i pierwszą dyrygentką została Alina Kos. Nazwa zespołu "Lisiczki" wiązała się z pierwszym ważnym osiągnięciem nowej grupy – pochodziła bowiem od piosenki, za wykonanie której dzieci zdobyły pierwsze miejsce w Konkursie Piosenki Białoruskiej w Bielsku Podlaskim. Podobnie jak nazwa, równie ważne były stroje, decydujące o wizualnym wizerunku zespołu. O pierwsze stroje Lisiczki musiały jednak zatroszczyć się same. Były to białe bluzeczki i czerwone spódniczki oraz charakterystyczne żółte kokardki. (oczywiście spódniczki nie dotyczyły jedynego w zespole chłopca). Ważną częścią stylistyki scenicznej w owym czasie było również samodzielne wykonywanie rekwizytów do swoich ulubionych piosenek. Przykładem są widoczne na zdjęciach serduszka z wizerunkiem psa i kota. Należy tu szczególnie podkreślić, że dzieci mocno angażowały się w podejmowane wspólnie przedsięwzięcia artystyczne, z ciekawością poznawały repertuar, pilnie ucząc się tekstów piosenek, uczestnicząc w próbach oraz ucząc się współpracy i grupowej odpowiedzialności. Wysiłek ten szybko zaowocował i wywoływał podziw w okolicy – śpiew Lisiczek rozweselał tak starszych, jak i młodszych słuchaczy. Następnie kariera Lisiczek upływała pod znakiem festynów. Dodajmy jednak – wielkich festynów, na których pojawiali się znaczący i ważni ludzie. Wkrótce zespół wkroczył w kolejny etap swojej kariery artystycznej. Była nim nauka śpiewania pieśni cerkiewnych, sztuka trudna, ale jak się okazało, nie taka znowu skomplikowana. Wykonywanie pieśni religijnych nie tylko wniosło nową jakość, ale dawało dzieciom poczucie satysfakcji. Wierni parafii mogli usłyszeć śpiew Lisiczek podczas nabożeństw cerkiewnych. Wiele lat śpiewania i wspólnych wyjazdów wniosły w życie członków zespołu wiele cennych doświadczeń, które z pewnością pozwoliły im na dostrzeżenie jeszcze głębszego sensu własnej pracy. Mam tu na myśli przede wszystkim pobyt w miejscach silnie związanych ze wschodnim prawosławiem - wielkich sanktuariach, ale też w miejscach wielkiej historii....
Choć nazwa uległa zmianie i zmieniliśmy także dyrygentkę, to zapał do muzyki nie przeminął i choć jesteśmy starsi to z takim samym zaangażowaniem wyśpiewujemy naszą historię!
C.D.N.